Skip to content

Tragiczny wypadek na Słowacji miał miejsce we wrześniu 2018 r. Na zdjęciu zdjęciu porsche, na dalszym planie ferrari

Tragiczny wypadek na Słowacji: Wyścig super samochodów zakończony tragedią

Do tragicznego wypadku z udziałem Polaków doszło w niedzielę, 30 września 2018 r., na wąskiej drodze w okolicach Dolnego Kubina na Orawie, ok. 45 km od granicy z Polską. Tego dnia, przed godziną 10 rano, na drodze ścigały się superszybkie samochody na polskich numerach rejestracyjnych. Auta biorące udział w rajdzie to: Mercedes C43 AMG, Ferrari F8 Turbino oraz Porsche Cayenne.

Tuż przed wypadkiem

Z filmu nagranego w chwili wypadku wiemy, że kolumnę aut w niedozwolonym miejscu wyprzedzał najpierw osobowy mercedes. Po nim za podwójną ciągłą wyjechało ferrari, które było gonione przez porsche. Kierowcy obu tych aut jechali wprost w nadjeżdżającą z naprzeciwka słowacką skodę.

Moment zderzenia

Na filmiku widać, jak w pewnym momencie kierowca ferrari zwalnia, a wówczas z tyłu uderza go porsche. Ferrari następnie zjeżdża na prawo, podczas gdy kierowca porsche niemal czołowo uderza w nadjeżdżającą skodę.

Tragiczne skutki

W skodzie jechała słowacka rodzina: 57-letni mężczyzna, jego 50-letnia żona i 20-letni syn. Para odwoziła syna na studia do pobliskiej Żyliny, gdzie miał rozpocząć naukę na pierwszym roku medycyny. Niestety, w wyniku wypadku 57-latek zmarł, a jego żona długo walczyła o życie i na zawsze pozostała niepełnosprawna.

Czytaj dalej o głośnej sprawie wypadku

Zaraz po wypadku inni kierowcy ze Słowacji mówili policji, że w nielegalnym rajdzie brały udział jeszcze minimum dwa inne samochody z Polski: Lamborghini Aventador S i czarny Ford Mustang GT. Te dwa auta jednak zawróciły i uciekły z powrotem do Polski.

Na Słowacji to był głośny temat

Dla wielu słowackich dziennikarzy sprawa ta to “plama na honorze” wymiaru sprawiedliwości w kraju. Choć od tragedii minęło niemal sześć lat, do tej pory nie udało się zakończyć procesu osób oskarżonych o spowodowanie wypadku. Powodów jest kilka, w tym pandemia COVID-19 i konieczność tłumaczenia dokumentów.

Długie śledztwo

Śledztwo przeciągało się niemal cztery lata. Prokuratura przed postawieniem całej trójce aktu oskarżenia przeprowadziła dodatkową serię badań i ekspertyz rozbitych samochodów, mimo że główny dowód, czyli film z wypadkiem, był od początku w rękach śledczych.

Żądania prokuratury

W październiku 2021 r. kierowca porsche, Marcin L., usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Prokuratura domagała się dla niego 20 lat więzienia za użycie specjalnego paragrafu pozwalającego na surowszą karę dla piratów drogowych. Adam Sz., kierowca ferrari, oraz Łukasz K., kierowca mercedesa, otrzymali zarzuty narażenia ludzi na ryzyko śmierci lub poważnych obrażeń.

“Plama na honorze” wymiaru sprawiedliwości

— Oskarżeni Marcin L. i Łukasz K. nie przyznają się do stawianych im zarzutów — mówił dwa lata temu prokurator ze słowackiej Żyliny. Inaczej było z Adamem Sz., który przyznał się do winy i zawarł ugodę z prokuratorem.

Miejsce tragicznego wypadku

Kierowca porsche nie żyje

Marcin L., biznesmen z Pomorza, zmarł w listopadzie 2023 r., co wyklucza możliwość jego skazania. Jedynym, który cały czas zasiada na ławie oskarżonych, jest Łukasz K., były motoryzacyjny bloger.

Ferrari, które brało udział w wypadku

Zmiana sędziego, proces się przedłuży

Proces Łukasza K. przedłuży się z powodu zmiany głównego sędziego. Nowy sędzia musi zapoznać się z wszystkimi dowodami i zeznaniami, zanim wyznaczy kolejne terminy rozpraw. Łukasz K. oskarżony jest o poważne przestępstwo z artykułu 284 słowackiego Kodeksu karnego, które podlega karze pozbawienia wolności od czterech do dziesięciu lat.

#Wypadek #Słowacja #TragicznyWypadek #SzybkieAuta #Polska #Wyścigi #Ferrari #Mercedes #Porsche #Orawa #Żylina #PrawoKarne #Sąd #WypadkiDrogowe